© Copyright by boginternetu.pl 2023. All rights reserved.
Światłowid
Bóg internetu
Puszcza Białowieska
- Daleko jeszcze? Mówiłaś, że wiesz gdzie to jest, a mam wrażenie, że chodzimy w kółko – narzekał Odyn, otrzepując swoją pelerynę. – Przedzieramy się przez te krzaki od godziny.
- To na pewno jest gdzieś tutaj – odpowiedziała Atena, nie przerywając uważnego rozglądania się po lesie. – Pamiętam to miejsce.
- A czego właściwie szukamy? – zapytał.
- Dużego dębu rozdwojonego przez piorun, polany i domu – odpowiedziała. – Uważaj.
- Fæn! – krzyknął Odyn uderzony w twarz gałązką świerka. – Ostrzegaj wcześniej!
Jest! Oto ono! – Atena wskazała olbrzymi dąb, rosnący na skraju rozległej polany. Pomimo, że był niemal przepołowiony, nadal rodził liście. Teraz, późną jesienią, większość z nich już opadła.
- Ładnie tutaj, ale gdzie jest ten dom? – zapytał Odyn.
- Chodź – Atena pociągnęła go za rękę.
Przekroczyli linię drzew i wkroczyli na polankę, którą porastała niewysoka trawa. Okazało się, że polanka jest raczej bagnem. Po pokonaniu pierwszych kilku metrów było wiadomo, że im dalej, tym trudniej będzie przejść suchą stopą. Stąpali powoli, starając się stawać na co większych kępkach trawy, jednak po chwili, stało się to prawie niemożliwe.
- Uhh! – jęknęła Atena, zanurzając stopę w wodzie. – Aaa! Zupełnie nie widać gdzie można stawać!
- Mmmm – mruknął z tyłu Odyn.
- Ach! – zawyła bogini, wyciągając nogę z zimnej wody, która jeszcze przed chwilą wydawała się kępą trawy. – Kurrrwaa! – tym razem wpadła po kolano.
Gdy doszli prawie do środka polany ziemia stała się stabilna i sucha. Nagle, w magiczny sposób, dziesięć metrów przed nimi pojawiła się drewniana chata ze słomianą strzechą. Nieopodal znajdowała się studnia z żurawiem. Dom otoczony był owocowymi drzewkami i krzakami malin oraz jeżyn. Wzrok przyciągały piękne, kolorowe kwiaty, opierające się o płot ogrodu. Skądś dobiegał śmiech dzieci i szczekanie psa. Słowem – wiejska idylla.
- Wrrrr! – Atena zawarczała ostatni raz i spojrzała na dom, a później na Odyna i jego suche buty.
- No co? – odpowiedział, dostrzegając jej pytające spojrzenie. - Na północy każda łąka tak wygląda. Trzeba umieć odpowiednio się poruszać.
- Witajcie! Witajcie! – w ich stronę, z rozpostartymi rękoma na znak powitania, zmierzała nieskazitelnie piękna, jasnowłosa kobieta. Długi warkocz sięgał jej do pasa. Ubrana była w białą suknię z długimi, szerokimi rękawami, a na głowie miała wianek z polnych kwiatów. Towarzyszyła jej gromadka hałasujących dzieci. – Ateno! Tyle czasu minęło od naszego ostatniego spotkania. Jesteś piękna jak zawsze!
- Ach, przestań – Atena schyliła głowę aby ukryć rumieniec, który pojawił się na jej policzkach i wytrzepała resztki wody z buta. – Witaj Perperuno – powiedziała i uścisnęła koleżankę.
- Odynie, ciebie także dobrze widzieć – wyciągnęła w jego kierunku drobną dłoń.
- Yyy, ciebie też – zdołał wyjąkać Odyn, oślepiony blaskiem słowiańskiej bogini.
- Dzieci idźcie się bawić do ogrodu – bogini zwróciła się ciepło do gromadki dzieci, a te pognały z krzykiem za dom. – Chodźcie do środka.
W chacie pachniało chlebem, który stygł obok pieca. Biały kot wylegiwał się na podłodze w miejscu, na które padały promienie słońca, wślizgujące się przez jedno z niewielkich okien. Nie zwrócił na nich uwagi.
- Dobrze razem wyglądacie – Perperuna uśmiechnęła się jeszcze ładniej niż do tej pory. – Co was tutaj sprowadza? – zapytała.
- Szukamy Peruna – powiedziała Atena. – Czy wiesz gdzie on jest?… I w jakim jest stanie?
- Oczywiście – uśmiech zniknął na kilka sekund z twarzy Perperuny. - Ciągle tam siedzi… i rozmyśla.
- Rozmyśla nad czym? - zapytał Odyn.
- Nad istnieniem, jego sensem – uśmiechnęła się smutno żona Peruna.
- Istnieniem swoim, czy ludzi? - dopytywał Odyn.
- Chyba nad jednym i drugim – odpowiedziała Perperuna – Ma depresję.
- Musimy z nim porozmawiać – powiedziała Atena – Gdzie go znajdziemy?
- Zróbcie to. Może przy okazji coś w nim pęknie i wróci do Puszczy. Ta kraina go potrzebuje - Perperuna uśmiechnęła się smutno. – Znajdziecie go na południu, wśród wapiennych skał. W najgłębszej z jaskiń.
Jura Krakowsko-Częstochowska
- W północnym krańcu kochanej Jury, szukali bramy do wnętrza góry. Skakali przez rwące i zimne potoki, by zjechać po linie i rozświetlić mroki.
- Co? - wydyszała Atena, przystając na chwilę i łapiąc oddech. Wspinali się po błotnistym zboczu, dodatkowo pokrytym śliskimi buczynowymi liśćmi.
- Układam pieśń o naszej przygodzie – odpowiedział Odyn. - Później tylko podsunę te rymy jakiemuś poecie.
- Chyba dziecku. To przecież brzmi jak jakaś prosta rymowanka – kpiła Atena. - Poza tym, tutaj nie ma rwących potoków.
- Jeszcze pracuję nad tymi wersami – bronił swojej twórczości Odyn. - Lepiej mi powiedz, dlaczego idziemy w nocy.
- W jaskini nie ma znaczenia czy jest noc, czy dzień.
- Ale w lesie już tak – odparował Odyn.
- No to rozświetl te MROKI – przedrzeźniała grecka bogini.
- Dobra, dobra – powiedział Odyn i podał jej rękę, pomagając pokonać stromy, błotnisty odcinek. - To tutaj – wskazał na duży otwór poniżej ścieżki. - Zejdę, aby przywiązać linę do drzewa.
Zeszli w pobliże jaskini i masywnego buku, rosnącego u jej wejścia. Odyn przywiązał koniec liny do drzewa i rzucił ją do otworu, zakłócając panującą dookoła ciszę.
- Panie przodem – wyszczerzył się Odyn spod kaptura naciągniętego na twarz.
Atena zjeżdżała powoli po linie otoczona przez ciemność i pustkę. Otwór wejściowy jaskini znajdował się u szczytu wielkiej komnaty, wysokiej na kilkadziesiąt metrów. Ciekawe ilu ludzi tutaj wpadło i się zabiło, pomyślała. Po kilku minutach wyczuła pod nogami ziemię, a raczej pokrywające ją kości, które rozsunęły się z chrzęstem na boki. Złapała równowagę i odciążyła linę. Po kolejnych kilku minutach na dole pojawił się Odyn, rozświetlając mroki czołówką.
- Nie wzięłaś latarki? - zapytał.
- Nie...
- Co to jest!? - krzyknął Odyn, potykając się o kości.
- To co tutaj wpadło przez otwór – odpowiedziała – Chodźmy, tam jest korytarz.
Ruszyli w kierunku, w którym komnata zwężała się. Dostrzegli nikły blask, odbijający się od ścian oraz poczuli zapach dymu. Po kilku zakrętach dotarli do małej komnaty. Pod jedną ze ścian siedział brodaty mężczyzna. Ręce miał założone na kolana i wpatrywał się w małe ognisko przed nim.
- Perunie, jak się miewasz? - wygrzmiał Odyn na powitanie.
Perun drgnął i spojrzał na przybyszy.
- Wy mnie widzicie? - zapytał.
- Tak, to my, Atena i Odyn – powiedziała – przyszliśmy porozmawiać.
Perun wstał i uściskał się z gośćmi. Uśmiech przez chwilę zagościł na jego twarzy.
- Trochę ci się schudło - Odyn poklepał go po ramieniu. - Czemu tutaj siedzisz w ciemnościach?
- Próbuję znaleźć odpowiedzi na pytania – Perun zapatrzył się w punkt na ścianie.
- Jak ci idzie? - zapytał Odyn.
- Jeszcze ich nie znam.
- A pytania chociaż znasz? - ponownie zapytał nordycki bóg.
- Też nie.
- No to wyjdź z tej nory…
- To, co wiemy nie wiedząc, że wiemy, jest właściwym rodzajem wiedzy...
- Przychodzimy z ważną informacją – przerwała Atena – Wygląda na to, że panteon słowiańskich bogów się powiększył.
Ciszę, która zaległa na kilka sekund, przerywało jedynie strzelanie dogasającego ogniska. Perun oderwał wzrok od ściany.
- Co masz na myśli?
- Powstał nowy bóg – powiedziała – prawdopodobnie stworzyły go Rodzanice.
- Prawdopodobnie?
- Jest Polakiem, ale pracuje w Norwegii… - wytłumaczył Odyn – chcemy, abyś udał się z nami, aby go odszukać i przyjąć do naszego grona.
- I czego niby on jest bogiem? - zapytał Perun.
- Jest bogiem internetu. Podejrzewamy, że przejął nad nim kontrolę. Obawiamy się, że doprowadzi to do wojny wśród ludzi – odpowiedziała Atena. - Nadaliśmy mu imię Światłowid, od światłowodu, nieoficjalnie.
- Hahahahaha! - wybuchnął śmiechem Perun. - Świętowit się wkurwi! Hahahaha! Wyjdę z tej dziury tylko po to, aby zobaczyć jego minę!
- Zatem w drogę, lina przygotowana – Atena machnęła ręką z entuzjazmem.
- Chodźcie za mną, jest inne wyjście – powiedział Perun.
Norwegia
- Ach! – westchnął Perun i przeciągnął się. – Dobrze w końcu wyjść do ludzi. Gdzie my jesteśmy?
- To Beiardalen, Norwegia - odpowiedział Odyn.
- Niech mnie, ile tutaj jest śniegu. Musi być zimno.
- Zapewniam cię, że jest. Thor ostatnio ma zły humor, pokłócił się o coś z Lokim – potwierdził Odyn.
- No to gdzie dokładnie on jest? – zapytał Perun.
- W którymś z tych domów – bogini mądrości wskazała w stronę pobliskich zabudowań. – Chodźmy.
Zaspy śniegu po obu stronach drogi wznosiły się, bez mała, na wysokość dwóch metrów. Cała trójka, no może jednak dwójka, bo Odyn wiedział, jak się tutaj „odpowiednio poruszać”, ostrożnie stawiała kroki na oblodzonej nawierzchni. Nieopodal pierwszego domu, do którego podeszli, usłyszeli jakieś niespokojne odgłosy. Zatrzymali się i zaczęli rozglądać się za źródłem hałasu. Wtem, w około trzydziestocentymetrowej szczelinie pomiędzy śniegiem, a deskami tarasu, pojawiły się czyjeś ręce. Następnie kaptur czarnej bluzy.
- Aaaaaaaaa! – wrzasnął ten ktoś w kapturze i wykonał kolejny ruch, podczołgując się kilka centymetrów do przodu.
- To on? – zapytał słowiański bóg.
- Kurwaaaa!
- Tak – szepnęła Atena z lekkim zażenowaniem w głosie.
- Ja pierdoleee!
- Bez jaj – powiedział Perun.
- Aaaaaaa! Zwalniam się! – krzyknął ostatni raz człowiek i w końcu wygramolił się spod tarasu. Wstał, otrzepał się ze śniegu i spojrzał w stronę obserwujących go przybyszy. – Cześć – uśmiechnął się, zdając sobie sprawę, że musieli słyszeć jego wrzaski.
Bogowie podeszli do instalatora.
- Cześć – powiedziała Atena.
- To ty! Pamiętam cię z imprezy, graliśmy w szachy – powiedział mężczyzna.
- Zgadza się – odpowiedziała.
- Co robiłeś pod tym tarasem? – zapytał Perun.
- Instaluję światłowód... Kim wy w ogóle jesteście? – zapytał.
- Myślę, że łatwiej będzie ci to pokazać niż wytłumaczyć – powiedziała Atena i złapała go za ramię.
W jednej chwili świat zawirował. Zrobiło się jasno, ciemno, potem znowu jasno, a na koniec... pięknie. Cała czwórka znalazła się na szczycie góry, otoczonej dookoła morzem chmur. Ponad chmurami znajdował się jedynie pobliski wierzchołek o podobnej wysokości i słońce, które chyliło się ku zachodowi. Spod ich stóp wyrastała... tęcza. Była przezroczysta i mieniła się, odbijając refleksy słońca. Jej drugi koniec znajdował się na przeciwległym szczycie.
- Witaj na granicy świata ludzi i bogów – Atena wskazała na magiczny tęczowy most.
- Bez jaj – powiedział Światłowid.
Podpowiedź:
Możesz usunąć tę informację włączając Plan Premium