© Copyright by boginternetu.pl 2023. All rights reserved.
Światłowid
Bóg internetu
- Witamy! Witamy na corocznych Mistrzostwach Świata Instalatorów Internetu! Wita się z państwem Sławomir Kos.
- I Cezary Sobota. Już za kilka minut rozpocznie się prezentacja zawodników. Zasady są niezmiennie takie same. Na specjalnie przygotowanej arenie, rywalizować ze sobą dziesięciu śmiałków. Najlepsi z najlepszych. Czterech mężczyzn i trzy kobiety.
- Czarku, przybliżmy widzom jak została w tym roku przygotowana przez organizatorów arena. Otóż placem działań będzie wieś w północnej Skandynawii. Widzimy niewielką grupę drewnianych, różnokolorowych domków z zadbanymi ogródkami, pełnymi kwiatów.
- Piękny obrazek. Jednak przypominam, że zawodnicy do ostatniego momentu nie wiedzą nic na temat areny i tego, co może ich na niej spotkać. Dobrze pamiętam Sławku, że rok temu mieliśmy kilka poważnych kontuzji i zaledwie trzem osobom udało się ukończyć zadania?
- Tak jest, mistrzostwa są nieprzewidywalne. Zawodnicy muszą się wykazać wszechstronnością, siłą, wytrzymałością fizyczną i psychiczną, a czasem nawet muszą umieć zmienić dziecku pieluchę.
- O tak, słynne Mistrzostwa sprzed trzech lat, gdzie klientka zostawiła instalatora samego ze swoim noworodkiem i nie było jej kilka godzin.
- Nie wiem jak państwo, ale ja już nie mogę się doczekać startu. Przypominam. Każdy zawodnik wylosuje jeden dom i jego zadaniem będzie wykonanie instalacji światłowodu, zgodnie z przyjętymi standardami, w jak najkrótszym czasie. Brzmi łatwo?
- Ale bynajmniej takie nie jest. Możemy się spodziewać różnych komplikacji. Poziom trudności instalacji jest zróżnicowany, a w dodatku wystąpić inne problemy. Postępy zawodników będziemy śledzić z wielu kamer rozmieszonych w różnych miejscach. Tradycyjnie architekci areny przewidzieli wydarzenie, które może zmienić przebieg gry o sto osiemćdziesiąt stopni.
- O tak, najlepiej wspominam gdy pewnego roku w połowie zawodów do domów wróciły żony klientów i każdy zawodnik musiał zaczynać instalację od nowa, bo wszystko było źle. Niektórzy płakali i błagali, ale to nic nie dało. Paradoksalnie lepsi byli ci, którzy pracowali na początku wolniej. Mieli po prostu mniej do zmiany i poprawy.
- Oto i oni! Zawodnicy wchodzą na arenę! W tych ubraniach roboczych wyglądają majestatycznie.
- No może nie wszyscy. Widzę, że Marek ma na sobie te same spodnie, jak co roku. One, proszę państwa, kiedyś były żółte, a teraz to jakieś szare strzępy.
- Podobno szef Marka woli zapłacić łapówkę, żeby go dopuścili do zawodów, niż kupić nowe spodnie.
- Wśród zawodników mamy także, słynnego przez to, że jest niewidomy, Ślepego Johnnyego. Niedawno skończył osiemćdziesiąt lat.
- Ślepy Johnny ma różne sposoby na rozpoznawanie kolorów światłowodów. Jednym z nich jest przykładanie ich do języka i wyczuwanie, w którym jest sygnał. Chociaż raczej trudno w to uwierzyć. Najczęściej prostu spawa wszystkie po kolei i każe klientowi sprawdzić czy internet działa.
- Ale dzisiaj został dopuszczony razem z pomocnikiem. To ten wystraszony chłopak. Według informacji, które dostaliśmy od organizatorów, chłopak nie mówi i nie słyszy i ma dwie lewe ręce. Inaczej byłoby zbyt łatwo.
- Zaraz za nim pierwsza kobieta, Lena. Pięknie prezentuje się w tej jaskrawo żółtej spódniczce mini, która z pewnością nie kwalifikuje się jako ubranie robocze. Sędziowie, jak co roku, przymknęli na to oko. Jej piękne, długie do pasa włosy robią wrażenie.
- W rzeczy samej, za każdym razem. Widzimy również Ritę, to pogromczyni zeszłorocznej areny. Rita ma dwa metry wzrostu i rzadko musi używać drabiny. Zyskuje dzięki temu dużo czasu.
- Tuż za nią maszeruje Seba. Taktyką Seby jest zazwyczaj wstępne zastraszenie klienta, tak, aby ten zgodził się na jak najłatwiejsze rozwiązanie i finalnie był zadowolony, niezależnie od efektu.
- Szóstym zawodnikiem jest Elektryczny Stefan. Ci, którzy nie znają Stefana powinni wiedzieć, że wyczuwa on przewody elektryczne za pomocą dłoni przyłożonej do ściany. Niektórzy wynajmują go tylko po to.
- Jako ostatnią na arenie witamy Wiolę. Mocną stroną Wioli jest umiejętność zjednywania sobie ludzi. W zasadzie to ona ledwo potrafi zagrzać światłowód, ale zazwyczaj jest ostatecznie trzecia lub czwarta.
- Proszę państwa! Oto chwila, na którą wszyscy czekamy. Zawodnicy podchodzą do swoich samochodów i oczekują na odliczanie do startu, aby ruszyć w stronę wylosowanego wcześniej adresu. Trzy...dwa...jeden... Poszli!
- Seba wsiadł do swojego BMW. Nieporęczne auto do pracy, ale w jednym z wywiadów Seba przyznał, że pewnych życiowych zasad nie można zmieniać.
- No tak, ale ta drabina wystająca z otwartego bagażnika wygląda żałośnie.
- Widzimy pierwsze problemy. Do Marka podjechał szef.
- Nowe auto.
- A no.
- Krzyczy coś na niego. ...że on nie ma pieniędzy.
- ...że tą firmę tylko dla nich trzyma, żeby mieli robotę.
- Klasyk.
- Daje mu jakiś stary nóż. I kilka trytytek... I mówi żeby oddał jak zostaną.
- Czyli Marek znowu nie ma żadnych narzędzi. W praktyce on nigdy nie miał nic poza nożem i zawsze musiał kombinować.
- Wszyscy odjechali w stronę domów. Od teraz będziemy pokazywać państwu zawodników w czasie najciekawszych momentów.
- Tylko nie myślcie państwo, że początki zawodów są nudne. Rozmowa z klientem, to kluczowy moment, od którego może zależeć wygrana. Patrzymy na Sebę. Tłumaczy coś głośno klientowi, a ten stoi z opuszczoną głową i potakuje. Mam wrażenie, że Seba przeforsuje swój pomysł instalacji routera w łazience. Wtedy wygrana będzie stosunkowo łatwa, światłowód przygotowany przez architektów areny znajduje się po drugiej stronie ściany. Wystarczy jedna dziurka w ścianie i pyk.
- Byle tylko nie trafić na rurki z wodą.
- Detal.
- Mili państwo, Lena stoi w drzwiach i opiera się o framugę. Klient patrzy na swoje buty.
- Czy on się zarumienił?
- Na to wygląda. Temat szybko dogadany i Lena już bierze się do pracy, a klient, z tego co widzę, bierze jej skrzynkę z narzędziami i biegnie za nią.
- Elektryczny Stefan póki co popisuje się przed klientem swoją zdolnością odnajdywania przewodów, więc wrócimy do niego później. Patrzymy na Wiolę. Czy mi się wydaje, czy te dzieciaki już mówią do niej ciociu? Tak, cała rodzinka już obłaskawiona, a klient zakłada spodnie robocze.
- Mhm, znajomy scenariusz. On odwali całą robotę, a jeśli coś będzie nie tak, to sędziowie i tak nie będą jej mogli zarzucić błędu.
- Tak czy inaczej, miło się na to patrzy. Co nie?
- A odnośnie patrzenia, to Ślepy Johnny właśnie rozgląda się, oczywiście za pomocą dłoni, za najlepszym miejscem na instalację nowego routera. Klepie po ścianach i oto znajduje idealne, według niego, miejsce. Zaraz przy kominku.
- Mam złe przeczucia.
- Ja też, ale klientka mówi, aby robili co chcą i idzie przygotować kawę i ciastka. Swoją drogą, to wiesz w jaki sposób Johnny stracił wzrok? Podobno chciał udowodnić koledze z pracy, że światło przesyłane światłowodem jest nieszkodliwe i przyłożył go sobie do oka. Najpierw jednego, a później drugiego.
- Ja tam słyszałem, że to przez czeski spirytus. Ale jedno nie wyklucza drugiego.
- Zerkamy na nietęgą minę Rity. Wygląda na to, że klient upiera się nad rozwiązaniem wymagającym wejścia pod taras. Tam jest naprawdę wąsko.
- Bardzo mała przestrzeń. Ale Rita próbuje.
- Ajajaj, Rita się zaklinowała. Widzimy tylko jedną nogę i jedną rękę. Czyżby konieczna była interwencja zespołu medycznego?
- Zobaczmy, co słychać u Marka.
- Tak jak podejrzewałem, ten zawodnik jest już w połowie instalacji. To profesjonalista. Pożyczył wiertarkę i inne narzędzia od klienta, a jeśli w ogrodzie znajdzie łopatę, to podium powinno być jego.
- Doszły mnie słuchy, że Marek nie dostał dzisiaj wolnego i po zawodach ma jeszcze dwie instalacje. Póki co jednak, musi załatwić trochę wkrętów i klipsów do przewodów. Wkręty zazwyczaj łatwo jest znaleźć w pobliżu domów w trawie. To pozostałości po budowie i remontach. Marek o tym wie, jego szef również, dlatego jeszcze nigdy ich nie kupił. Z klipsami może być trudniej. Widzimy, że zawodnik kieruje swoje kroki w stronę domu, w którym pracuje Ślepy Johnny.
- Czy wzajemna kradzież nie jest zabroniona w tym roku?
- Kradzież jest zabroniona, ale tak jak powiedziałem, zawodnik idzie „załatwić” potrzebne materiały. Organizatorzy nie doszli do pełnego porozumienia odnośnie granicy pomiędzy kradzieżą, a załatwieniem czegoś z pracy, ale podejrzewam, że zdecyduje ilość.
- Możemy zobaczyć, jak to robi profesjonalista. Marek zahacza nogą o pudełka z klipsami. Jedno z nich spada…, klipsy rozsypują się…, Marek zbiera część z nich i oddala się w stronę swojego domu. Mądrze, pozbieranie kilku klipsów, które leżą na ziemi, nie może być zakwalifikowane jako kradzież.
- O nie! Wygląda na to, że Seba właśnie trafił wiertłem w rurkę z wodą. Klient biega ze szmatami i mówi, że i tak planował remont w tym roku. Seba odpowiada mu, że ma zakręcić wodę i spierdalać.
- Co to za tumany kurzu przy domu Leny?
- To klient biegnie po drabinę. Obiecała, że będzie mógł trzymać drabinę, podczas gdy ona będzie przybijać światłowód do ściany.
- W tym momencie chciałbym się z nim zamienić.
- Widzimy, że Lena ma całkiem niezłe tempo. Plasuje się zaraz za Markiem i też już skończyła pracę w środku. Teraz pozostaje tylko przybić nieco przewodu, przymocować skrzynkę i połączyć w niej światłowody.
- Klient przystawia drabinę do ściany, Lena na nią wchodzi i przybija…
-Wow…
- Nie wiem jak państwo, ale ja mam wrażenie, że ten szpagat jest niepotrzebny. Wiem również, że czekałem na niego cały rok…
...
- Lena wraca do normalnej pozy i schodzi. Ale co to? Klient nie reaguje, chyba jest w szoku.
- Może to zawał?
- Prawdopodobnie skurcz wszystkich mięśni w ciele, na skutek zbyt dużego wyrzutu hormonu szczęścia. Były już takie sytuacje.
- No nic, Lena musi skończyć instalację sama. Widać, że jest na siebie zła, trochę przedobrzyła.
- Elektryczny Stefan nadal gładzi ściany ręką w poszukiwaniu przewodów, więc wrócimy do niego później.
AUUUUUUUU!!!!!
- Oto dźwięk informujący o zapowiedzianym zdarzeniu, które może odmienić losy tych mistrzostw! Na co stawiasz Sławku?
- Może na dzikie zwierzęta? A ty, Czarku?
- Hmm, podejrzewam problemy z aktywacją internetu i konieczność zadzwonienia do obsługi klienta. Chociaż nie wiem, czy organizatorzy dopuszczają kilkudniowe zmagania…
- Haha, a jednak, moi państwo, tylko zwykła zmiana pogody. Temperatura spada w szaleńczym tempie i zaczyna sypać gęsty śnieg. Wiatr też się wzmaga. Spójrzmy jak zmiana wpływa na zawodników. Lena już żałuje, że nie ma na sobie spodni roboczych, widać jak trzęsie się z zimna.
- Nie najlepiej jest też z Ritą. Szczelina pod tarasem została zasypana śniegiem. Jeśli nikt jej nie wyciągnie, może się to skończyć odmrożeniami. Nie wiem dlaczego organizatorzy z tym zwlekają.
- Wiola założyła zimowy kombinezon i wydaje się być nawet zadowolona. Poinstruowała klienta co ma robić, a sama już zaczyna lepić z dziećmi bałwana. Elektryczny Stefan w końcu wyszedł z domu, aby przynieść z auta narzędzia. Widać, że jest zdezorientowany i nie pamięta gdzie zaparkował samochód. Ślepy Johnny razem z pomocnikiem wciągają na siebie zimowe ubrania i zaczynają pracę na zewnątrz. Marek zaczął pracować jeszcze szybciej, zgodnie z polityką firmy, aby zachować ciepłotę ciała. Pewnego razu, gdy zapytał szefa o zimowe buty, ten opowiedział mu, że skoro jest mu zimno, to znaczy, że zbyt wolno pracuje i potrącił mu za to z pensji. Seba radzi sobie całkiem nieźle. Ewidentnie jest zahartowany, owinął twarz jakimś kolorowym szalikiem, powbijał w śnieg dookoła siebie kilka rac i nawet ściągnął koszulkę.
- Tempo Leny wyraźnie spadło. Właśnie położyła się na śniegu i chyba nie jest w stanie pracować. Cały zespół medyczny, tj. dwudziestu ratowników biegnie na pomoc.
- Oj. Oni zaraz będą musieli sami sobie udzielać pomocy medycznej.
- Dwóch zwycięzców krótkiej walki na pięści transportuje już Lenę do szatni, a więc to jest dla niej koniec zawodów!
- Ślepy Johnny w tym czasie zaczyna spawać światłowód, który wskazał mu pomocnik. Z tego co widzę, przymocował skrzynkę do góry nogami. Z pewnością będą za to punkty ujemne. Ślepy Johnny wyciąga telefon i gdzieś dzwoni.
- Spawa także Wiola!
- Seba się czymś zdenerwował, rozmawia przez telefon. Z tego, co zrozumiałem, to koledzy zwołują pospolite ruszenie na osiedlu, bo ktoś nieproszony się tam panoszy. Seba wsiada do samochodu i odjeżdża...
- Marek prawie skończył, biegnie do środka aby aktywować internet! Zdecydowany lider, ale jak wiadomo, ostatni etap, czyli uruchomienie routera, również może być problematyczny. Klientka, starsza kobieta, uprzejmie pyta, czy Marek pomoże jej przenieść na drugie piętro szafkę. Biedna mieszka sama, a dzieci ją rzadko odwiedzają. Zawodnik sprawdza czas. Wie, że ma go mało, jednak ulega. Jak zawsze.
- Ślepy Johnny i Wiola skończyli jednocześnie i oboje kierują się do środka.
- Kłopoty Johnnego! W międzyczasie klientka rozpaliła w kominku i router się dosyć konkretnie przytopił. Zawodnik łaja swojego pomocnika, który i tak nic nie słyszy i wysyła go do samochodu po nowy. Ta zmiana zajmie kilka minut.
- Wiola też ma problem. Siedzi przy stole z rodzinką i próbuje pocieszyć zapłakaną żonę. Właśnie dostała informację, że jej mama umarła. Wszyscy, włącznie z Wiolą ronią rzewne łzy i obejmują się.
- Marek zbiega z piętra i w dwadzieścia sekund aktywuje internet! Mamy niekwestionowanego zwycięzcę! Zawodnik wybiega wręcz z domu, wskakuje do samochodu i wyjeżdża z areny, mijając po drodze jadącą w przeciwnym kierunku karetkę. Prawdopodobnie jest już spóźniony na następną robotę. Nagrodę, jak zazwyczaj, odbierze w jego imieniu szef. Wspomniana karetka zmierza w kierunku domu, w którym pracowała Rita. Ratownicy rozkręcają cały taras i wyjmują dziewczynę.
- Jest zamrożona w dziwnej pozie i ratownicy nie wiedzą w jaki sposób ją włożyć do samochodu. Ciekawe czy z tego wyjdzie.
- Mam taką nadzieję.
- W międzyczasie Ślepy Johnny uporał się ze zmianą routera i zajmuje drugie miejsce! Niedługo po nim Wiola, ocierając jeszcze łzy, odjeżdża spod swojego domu, plasując się na trzeciej pozycji.
- O nie! Elektryczny Stefan właśnie trafił wiertłem w przewód elektryczny w ścianie!
- Tak to jest, jak się ryzykuje na milimetry. Czasem lepiej wiedzieć mniej i być bardziej ostrożnym.
- Mili państwo! Tym oto pouczającym akcentem kończymy tegoroczne Mistrzostwa Instalatorów Internetu. Poza zwycięską trójką, nikt nie ukończył zmagań. Dwie zawodniczki zostały hospitalizowane. Szczęście nie dopisało także dwóm pozostałym zawodnikom. Niemniej kolejny raz mogliśmy przekonać się na własne oczy, jak trudnym i nieprzewidywalnym zajęciem może być wykonanie, z pozoru prostej, instalacji.
- Żegna się z Państwem Sławomir Kos
- I Cezary Sobota. Do widzenia.
Podpowiedź:
Możesz usunąć tę informację włączając Plan Premium